Niestety: nie oglądam telewizji, więc tylko za pośrednictwem ANGORY dowiedziałem się o rozmowie panny Olgi Malinkiewiczówny z panem Grzegorzem Miecugowem w TVN24. Tytuł brzmiał: „Młody naukowiec (?? - JKM) , Olga Malinkiewicz, zrewolucjonizuje energetykę”
W skrócie: panna Malinkiewiczówna (dalej: p.Olga), studiując w Aragonii, zajęła się perowiskitami. Jak wynika z Wikipedii perowiskit „Z powodu rzadkości występowania nie znajduje praktycznego zastosowania. Interesuje naukowców i kolekcjonerów. Znaczenie gospodarcze mają tylko niektóre odmiany zasobne w niob i cer” - jednak p.Olga twierdzi, że można go wytwarzać sztucznie i jest bardzo tani: „Może konkurować z paliwami kopalnymi, jeśli idzie o koszty wytwarzania”.
Z tekstu wynika, że – podobnie jak grafen – perowiskit może występować w postaci cienkiej folii. I p.Olga wynalazła, w wyniku innego podejścia do sprawy, sposób na wytwarzanie tej folii.
No, to świetnie! Normalny człowiek natychmiast tę metodę opatentowuje – i robi na tym miliony - o ile nie miliardy.
Tymczasem co robi panna Olga?
Wraca do Polski, zakłada (słusznie!) firmę Saule Technologies (http://pl.wikipedia.org/wiki/Olga_Malinkiewicz ) i... zaczyna łazić po urzędach, narzekając na ich działanie.
W artykule czytam, że wszystko rozbija się o „jakieś pieczątki”. Nie mogłem zrozumieć, po co jakieś pieczątki? Czy prawodawstwo polskie zdążyło już zająć się perowiskitem? Nie: okazuje się, że panna Olga chce od państwowych urzędów nie tyle pieczątek, co... pieniędzy!
Jak to pół wieku temu pisał śp.Ludwik Jerzy Kern:
Ja mam pomysł genialny
Historyczny, jak sądzę,
A kochana Ojczyzna
Niech da jeno pieniądze.
Z tą chwilą zwątpiłem w pomysł panny Malinkiewiczówny.
Co więcej na pytanie p.Miecugowa: „A Pani odkrycie jest objęte jakąś ochroną, jest opatentowane?” panna Olga udziela mętnej odpowiedzi: „”W przypadku tej technologii jest tak, że tzw. know-how, obycie, doświadczenie, różne sztuczki w laboratorium, to są rzeczy, których nawet nie da rady spisać”.
To jak panna Olga chce dostać od urzędników pieniądze na coś, czego nie da się opisać??!?
W Polsce mamy już, chwalić Boga, trochę miliarderów, którzy z przyjemnością wyłożyliby pieniądze, gdyby zwęszyli w tym szansę zarobku. Taki p.Michał Sołowow lub p.Mariusz Świtalski – na przykład – mają dość sportowego ducha by zaryzykować. Ten, kto zamiast szukać takiego wspólnika, udaje się do urzędu państwowego jest albo idiotą albo hochsztaplerem – trudno się więc dziwić, że urzędy państwowe każdego kto chce od nich wydębić pieniądze, traktują jak idiotę albo hochsztaplera. I pieniędzy nie dają.
O ile pamiętam śp.Henryk Ford żadnych pieniędzy od rządu USA nie otrzymał, tylko dłubał w swoim garażu. Śp.Piotr i Maria Curie nie dostali nic od rządu Francji (dopiero po otrzymaniu drugiej nagrody Nobla Skłodowska-Curie otrzymała od rządu forsę na laboratorium! ) A panna Malinkiewiczówna chce od razu kasę.
Czyli: dziwna sprawa; miliardy leżą na ulicy – i nikt nie chce się po nie schylić.
Minęło 25 lat od rzekomej transformacji. I młode pokolenie (panna Olga urodzona jest w 1982 roku) nadal zamiast szukać kapitalisty, wierzy w państwo!!
Co może świadczyć o tym, czego uczy się dzieci w szkołach – albo o wrodzonej polskiej głupocie. Parę lat temu gazety doniosły o bardzo dobrym polskim pianiście, który pracował latami w Szkocji jako sprzątacz, bo nie przyszło idiocie do głowy, że można nieźle zarabiać udzielając lekcji gry na fortepianie!!
W ogóle sprawa tego perwiskitu wygląda mi na taką samą hochsztaplerkę, jak”promienie N” czy”zimna synteza termojądrowa”. A na pewno świadczy o głębokiej chorobie naszej cywilizacji. W normalnym kraju, gdy ktoś coś wynajdzie, to daje fartuch do potrzymania laborantce, wskakuje do taksówki i pędzi do urzędu patentowego. A potem stara się wynalazek sprzedać. I po pół roku produkuje coś - tu folię z perwiskitu wytwarzającą energię elektryczną.
A dopiero potem powiadamia o tym prasę – bojąc się, że ktoś ten wynalazek jednak ukradnie.
Jeśli ktoś zaczyna nie od działania, tylko od gadania o tym – to coś nie jest w porządku.
Przy okazji: analogiczna sprawa grafenu. Ten grafen odkryto teoretycznie w 1947, potwierdzono możliwość wystepowania w latach 80.tych, a w 2004 wytworzono. W normalnych czasach, gdyby ten grafen był rzeczywiście tak cenny, to w 2005 roku byłyby już w praktycznym użyciu – być może tylko dla bogaczy – urządzenia wykorzystujące ten grafen.
Czytam: „[Grafen] ma szansę w wielu zastosowaniach zastąpić krzem. Naukowcy amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology (MIT) zbudowali eksperymentalny grafenowy mnożnik częstotliwości, co oznacza, że jest w stanie odebrać przychodzący sygnał elektryczny pewnej częstotliwości i wyprodukować sygnał wychodzący, stanowiący wielokrotność tej częstotliwości. W tym przypadku układ stworzony przez MIT podwoił częstotliwość sygnału elektromagnetycznego. Testy przeprowadzone przez IBM wykazały, że tranzystor wytworzony w procesie technologicznym 240 nm jest w stanie osiągnąć częstotliwość do 100 GHz.
Przezroczystość i znakomite przewodnictwo sprawiają, że grafen nadaje się do wytwarzania przejrzystych, zwijanych w rolkę wyświetlaczy dotykowych oraz do produkcji energii odnawialnej z baterii słonecznych i magazynowania jej w wysokowydajnych akumulatorach czy superkondensatorach. Czujniki z grafenu potrafią zarejestrować obecność pojedynczej cząsteczki szkodliwej substancji, znajdując zastosowanie np. w monitoringu i ochronie środowiska”.
No, i co? 10 lat – i nic! ?
Ciekawe: ile udało się wyłudzić od rozmaitych reżymowych instytucyj na świecie – pod pretekstem Bardzo Ważnych Prac nad Niesłychanie Obiecującym Materiałem?
(O, po napisaniu tego znalazłem w „The FORBES”:
http://www.forbes.pl/czy-olga-malinkiewicz-zbije-fortune-na-perowskitach,artykuly,183755,1,1.html
test p.Filipa Kowalika: „ZAPOMNIJCIE O GRAFENIE, GRAMY NA PEROWSKITY
Po nieudanym niebieskim laserze i ślimaczącym się grafenie znów dostaliśmy szanse na stworzenie technologii przyszłości...” )
Mamy zapomnieć? Trzeba pamiętać – pamiętając jednocześnie o wydanych na to pieniądzach. Co, oczywiście, nie wyklucza, że i grafen i perowskit okażą się genialnymi wynalazkami.
Tylko dlaczego ryzyko ma ponosić nieświadomy niczego podatnik – w którego imieniu decyzje podejmuje mało zainteresowany efektem urzędnik – a nie jakiś chciwy zysku kapitalista???
Na zdjęciu: panna Olga otrzymała z rąk tow.Neelii Kroes, b.unio-komisarki d/s cyfryzacji, nagrodę „Photonics21”. Osoba p.Kroes i jej stanowisko powodują, że w oczach każdego zdrowo myślącego kapitalisty szansa na to, że perowskit jest coś wart, maleje od razu trzykrotnie.