Na stronie:
http://forum.wnp.pl/topic/172043-minister-karpinski-o-inwestycjach-w-grupie-azoty/
JE Włodzimierz Karpiński chwali „Grupę AZOTY”:
Planowane przez Grupę Azoty inwestycje to dowód na to, że konsolidacja polskiej chemii przynosi wymierne efekty – powiedział Włodzimierz Karpiński, minister skarbu państwa podczas poniedziałkowej wizyty w siedzibie Grupy Azoty w Tarnowie. Na spotkaniu przedstawiciele zarządu spółki przedstawili szefowi resortu strategię rozwoju oraz plany inwestycyjne do roku 2020.
Przypomnijmy: zakłady „AZOTY” w Tarnowie to aferalna budowa postanowiona przez sanacyjny reżym po to, by sprawić przyjemność śp.Ignacemu Mościckiemu. Mościcki jako chemik konstruował dla Frakcji Rewolucyjnej tow.”Ziuka” bomby, więc w nagrodę został prezydentem II RP (to ten pajac, który uciekł do Rumunii, abdykował, mianował swoim następcą śp.Wieniawę-Długoszowskiego, a potem zgodził się pod naciskiem mianować kogoś innego!!!) – no, i wybudowano Mu te „AZOTY”. Miała je kupić rosyjska firma „AKRON” – nawet pisałem o tym. Rząd się temu sprzeciwił (ma 33% akcyj – co jest warte jakieś 1,4 mld zł.) i „skonsolidował” przemysł nawozów azotowych łącząc „Mościce” z „Puławami”.. „AKRON” chyba sprzedał posiadane przez siebie 15% akcyj.
Efekt: w tym roku „Rząd” otrzyma tytułem dywidendy 20 gr za akcję – czyli jakieś 6 mln zł. Myślę, że nie pokryje to kosztów pensyj i delegacyj urzędników pracowicie zatrudnionych przy zarządzaniu „AZOTAMI”, ekspertyz na ten temat – no, i czasu, jaki urzędnicy zabrali dyrekcji „AZOTÓW”.
Gdyby „Rząd” te „AZOTY” sprzedał i te 1,4 mld wsadził do jakiegoś banku na 5% - to by z tego uzyskał 70 mln…. (UWAGA: tyczy to również Funduszu Emerytalnego ING…)
„Rząd” się będzie tłumaczył – i słusznie – że dywidenda taka niska, bo akcjonariusze przyklepali wydanie sporej ilości pieniędzy na inwestycje. Między innymi „AZOTY” chciał „korzystnie” zakupić chorwackie zakłady „Petrochemija”. Na szczęście dali chyba za małe łapówki, więc tej „Petrochemii” nie kupili.
Bo gdyby kupili – to stałoby się najprawdopodobniej to samo, co z „Możejkami”, słynnymi zakupami KGHM w Kongo i w Kanadzie, i innymi.
Nie – nie dlatego, że polscy managerzy są gorsi. Nie – to jest normalka. Gdy coś kupuje „obcy” miejscowi wciskają mu towar po dwa razy wyższej cenie – a potem rzucają kłody pod nogi. Ten „obcy” musi zatrudniać tłumaczy, miejscowych ekspertów – i wszyscy ciągną z tego frajera. Przypomnijmy sobie japońskie inwestycje w USA 30 lat temu – w 90% nietrafione. Albo nieszczęsną chińską (reżymową!!!) firmę, która chciała nam budować autostrady…
Tylko „nasz Rząd” nie chce nikomu nic wcisnąć dwa razy drożej. Chce mieć sam. Za nasze, niestety, pieniądze.
Powiecie Państwo, że to idioci?
Mylicie się!
Gdyby JE Włodzimierz Karpiński i tych siedmiu urzędników zajmujących się „AZOTAMI” miało je na własność – to by je szybciutko sprzedali (zanim Chińczycy czy Brazylijczycy – a może Mauretania - tak rozwiną produkcję nawozów, że nie da się z nimi konkurować). Bo to są ludzie rozsądni. A jeśli sprzedadzą to na nasz rachunek – to pieniądze dostanie Skarb Państwa, a oni dostaną jakąś symboliczną premię (50.000 zł, powiedzmy)… i wymówienie z pracy. Bo już nie mają się kim „opiekować”.
Więc nie sprzedając „AZOTÓW” postąpili b. racjonalnie.
I jeśli nie rozwalimy tego „państwa”, to jeszcze ich wnuki będą na tym żerowały, biorąc całkiem spore pensje!!